Niech żyje bal! Mamy kanawał – trzeba się bawić! Jak bawią się biegacze? Startują w Biegu Karnawałowym na Grand Prix Krakowa w biegach górskich!

Tydzień do balu!

Na tydzień przed balem rozpoczęło się gorączkowe poszukiwanie kreacji! Oczywiście i ja musiałam sprawić sobie coś nowego! Może nowe pantofelki? O tak, tym razem postawię na nowe pantofelki! Wygodne, malutkie, zgrabne (rozmiar 41 1/3), z solidną podeszwą – tak, żeby mozna było szaleć do ostatnich sił!

Jeden dzień do balu!

Na stronie organizatora pojawiają się komunikaty o tym, że w tym roku szykują się nowe atrakcje – jazda figurowa na lodzie i zabawy w błocie. Hmm… zaczynam troszkę się martwić, ponieważ nie do końca byłam na to przygotowana. Ale żeby od razu zrezygnować? To chyba nie jest w moim stylu. Zatem do przyszykowanej wcześniej kreacji dokładam jeszcze eleganckie kolczaste nakładki, które zamieniają moje pantofelki w całkiem ładne szpileczki. A żeby w tańcu nie zabrakło sił, wieczorem zjadam jeszcze solidną węglowodanową kolację i będąc już myślami na balu kładę się spać.

Lecimy!
Lecimy!

Pół godziny do balu…

Uczestnicy balu rozgrzewają się już na sali przy tanecznej, karnawałowej muzyce. Obroty bioder, kilka skłonów, jakiś podskok, wymach nogą… W damskiej toalecie odbywa się ostatnie poprawianie makijażu. Wszystkie Panie nerwowo spoglądają na kreacje i przede wszystkim buty, stojących obok koleżanek. Rozglądam się i ja. Moje szpileczki prezentują się nienagannie.

Jeszcze zdjęcie w czystych ciuszkach
Jeszcze zdjęcie w czystych ciuszkach

Godzina 10.40 – zaczynamy!

Na początek jazda figurowa na lodzie. Żeby nie było zbyt prosto, jest to jazda pod górę. W tej konkurecji zdecydowanie najlepiej czują się Ci uczestnicy, którzy postawili na kolczaste pantofelki.

Druga konkurecja to zabawy w błocie. Wydawałoby się, że będzie łatwiej – nic bardziej mylnego! Nogi latają na prawo i lewo. Piruety, nagłe zwroty i ciągłe próby utrzymania się na nogach – tak w skrócie wygląda kolejne kilka kilometrów tej zabawy. Najśmieszniejsze są te kroki, wraz z którymi podnosi się całe błoto, na którym się stanęło. Na szczęście udaje mi sie nie stracić równowagi i płynnie przejść do dalszej walki.

Niezastąpiony Trailrun! (fot. Manuel Uribe Photography)
Niezastąpiony Trailrun! (fot. Manuel Uribe Photography)

Po błocie przychodzi znowu czas na lodowisko, później z powrotem błoto, lodowisko, na koniec śnieg, lodowisko z metą w błocie. Mi taki karnawał odpowiada. Na metę wbiegam z uśmiechem na twarzy. I podziękowania dla kolegów z grupy Trailrun za doping na ostatnich metrach!

Moja definicja szczęścia (fot. Manuel Uribe Photography)
Moja definicja szczęścia (fot. Manuel Uribe Photography)

Gdy emocje już opadną…

Już po wszystkim. Nowiutkie pantofelki są całe w błocie. Cała kreacja podobnie. Na szczęście jest coś takiego jak pralka 🙂 Oczywiście nasze (ja i W. biegliśmy dziś Ambitną Jedenastkę) dzisiejsze rezultaty są o kilka minut słabsze, ale ja jestem z siebie zadowolona. Po raz kolejny udowodniłam sama sobie, że tak łatwo się nie poddam i jakieś tam błota czy lodowiska mnie nie zniechęcą. Bo lubię biegać – wczoraj, dziś, po górach, po lesie, po błocie, po śniegu, a nawet po lodzie, w deszczu, w słońcu, nawet gdy jest zawierucha, bez względu na warunki – lubie biegać! A radość na mecie – nie do opisania, musicie sami tego spróbować!

Dziękuję Manuel Uribe Photography za świetne zdjęcia! Wydaje mi się, że pokazuja one perfekcyjnie mój nastrój na mecie 🙂

I do mety! (fot. Manuel Uribe Photography)
I do mety! (fot. Manuel Uribe Photography)

Do następnego!

M.

A już za miesiąc… FINAŁ TEGOROCZNEJ EDYCJI GPK!!!

Napisz komentarz