W biegu pomiędzy wstawianiem i rozwieszaniem kolejnego prania (wieczne pranie czyli kolejne oblicze uprawiania sportu :D) postanowiłam podzielić się z Wami kolejnymi pomysłami na spędzenie wolnego czasu.
ŚRODA W MYŚLENICACH
Słuchając własnych wskazówek, o których pisałam ostatnio (Urlop bez urlopu, czyli jak dobrze wykorzystać weekend) we wtorek wieczorem przeanalizowałam, w których górach pogoda będzie najbardziej sprzyjająca biegowym podbojom. Wybór padł na okolice Myślenic, a więc Beskid Wyspowy i Kudłacze. Po wyjściu z samochodu, byłam zachwycona – w końcu odpoczniemy od upałów! Poranny podeszczowy chłód zdecydowanie dodawał sił na czerwonym szlaku z Zarabia na Kudłacze.
Szlak sam w sobie też okazał się być bardzo ciekawy i różnorodny (szczególnie początkowy podbieg!). W schronisku na Kudłaczach wypiliśmy kawkę i zjedliśmy przyniesione z domu zapasy słodyczy – niestety nie było ciacha 🙁 !
Z każdą godziną pogoda poprawiała się i na górze Chełm, przez którą postanowiliśmy wracać, naszym oczom ukazała się piękna panorama Myślenic. Jeżeli chodzi o trasę – na Chełm odbiliśmy zielonym szlakiem. Niestety, musieliśmy wymęczyć kilka asfaltowych kilometrów. Na szczęście od kolejki na Chełm, trasa z powrotem stała się terenowa i ciekawa 🙂
TRASA
Z Krakowa do Myślenic jedzie się troszkę ponad pół godziny, czyli tyle, co nic. Zarabie oferuje nam całe mnóstwo parkingów, co również jest sporym udogodnieniem. Trasa czerwonym szlakiem na kudłacze – wspaniała 🙂 Jeżeli w drodze powrotnej zdecydujecie się odbić na Chełm, musicie liczyć się z kilkoma kilometrami po asfalcie. Na Chełmie znajduje się wieża widokowa, na którą wstęp jes płatny. Na górze Chełm czeka na nas również jednoosobowa kolejka krzesełkowa, którą możemy zjechać na dół. Na szczęście od kolejki szlak z powrotem wraca na leśną ścieżkę, swoją drogą również ciekawą 🙂
SOBOTA NA CZERWONYCH WIERCHACH
W piątkowy wieczór znowu dylemat – jak spędzić sobotę? Po sprawdzeniu prognoz dla Zakopanego, w głowie miałam już tylko widoki z Czerwonych Wierchów. Oczywiście musiałam brać pod uwagę to, że pewnie rozdepczą nas tłumy długoweekendowych turystów… Mimo to zaryzykowaliśmy 🙂 Do naszego dwuosobowego teamu dołączył tym razem jeszcze jeden kolega – Mariusz, którego pozdrawiamy i dziękujemy za świetne zdjęcia 🙂
Wyruszyliśmy zielonym szlakiem z Kir. Po kilku minutach wędrówki Doliną Kościeliską odbiliśmy jednak na czerwony szlak, którym dotarliśmy do samych Czerwonych Wierchów. Pogoda z każdą minutą była coraz wspanialsza i mimo ciężkiego i długiego podejścia mieliśmy coraz więcej sił.
Po wyjściu z lasu widoki były przepiękne i wraz z kolejnymi metrami byliśmy coraz bardziej zachwyceni. Czerwonego szlakiem doszliśmy do Kopy Kondrackiej. Odbiliśmy na żółty, a następnie czarny szlak, którymi zeszliśmy z powrotem do Doliny Kościeliskiej.
Jeżeli chodzi o trasę – myślę, że świetna opcja dla osób, które tak jak my, chcą zrobić sobie jednodniową wycieczkę w Tatry i poruszają się własnym samochodem. Trasa zaczyna i kończy się w tym samym miejscu, zamuje 7h (szybkim marszem). Przy punkcie startowym znajduje się sporo parkingów, a jadąc z Krakowa, nie trzeba jechać przez Zakopane. A widoki… nadprawdę niezapomniane 🙂
https://mapa-turystyczna.pl/track/77ec099630989e0d1fae592511af058e
CO Z NIEDZIELĄ?
Dziś troszkę spokojniej. Po wczorajszej wycieczce odwiedziliśmy jeszcze znajomych, także nie wstaliśmy dziś o 4 🙂 Ja (M.) jestem już co prawda po basenie, chociaż moje łydki zdecydowanie nie miały dziś ochoty na pływanie. Może to najlepszy moment na regenerację i niedzielny spacer?
Do następnych!
M.