Za oknem ciemno a ten okropny budzik znowu dzwoni. Dlaczego dzwoni zawsze wtedy kiedy śpi się najlepiej? Po kilku sekundach zastanawiania się, co się dzieje, podejmuję jakże trudną decyzję o wstaniu z łóżka.
PIERWSZY PODBIEG ZALICZONY
Kilka minut na śniadanie, kilka minut na zebranie się do pracy i tym sposobem niecałą godzinę później jesteśmy już w drodze do pracy.
W pracy, jak to w pracy, jest różnie. Jeden dzień lepszy, inny gorszy. Jednego wychodzę bardziej zmęczona, innego mniej. PODBIEGI TEŻ SIĘ ZDARZAJĄ. Praca skończona, jesteśmy z powrotem w domu. I tu dopiero zaczynają się prawdziwe przewyższenia. Codzienny górski ultramaraton czas zacząć 🙂 Jednego dnia po zjedzeniu w drzwiach wafla ryżowego z masłem orzechowym lecimy pobiegać. Innym razem wybieramy trening siłowy lub basen. Aktywnie jest zawsze.
Wydawałoby się, że teraz już tylko z góry, ale nie 🙂 Zabawa się rozkręca. Przygotowywanie posiłków na kolejny dzień – w ilościach takich, żeby mieć siłę sprostać intensywnemu BIEGOWI PRZEZ ŻYCIE 🙂 A gdy jest kilka minut więcej – szybkie spojrzenie do lodówki i w piekarniku złocą się zbożowe ciasteczka. Kilka kolejnych PODBIEGÓW za nami, ale to wciąż nie jest koniec. Zostało ich jeszcze kilka – pranie, prasowanie, sprzątanie, zakupy. Uwaga – na horyzoncie pojawił się dłuższy ZBIEG i wypad na lody :). Po powrocie do domu, praktycznie do samej mety czeka nas już delikatny ZBIEG… prysznic, odcinek serialu (tak, na to też musi się znaleźć czas!). Na ostatnich kilku metrach jednak stromo pod górę – trzeba znowu ustawić budzik…
Tylko żeby nie było, że jestem marudą 🙂 Prawda jest taka, że lubię tą naszą ZABIEGANĄ codzienność. I nawet kiedy pojawi się wolna chwila…a nie, nie pojawi się, bo i tak w taki, czy inny sposób wycisnę z niej, ile się da. Co w takim razie daje mi energię do działania?
Dokładny plan dnia ułożony w głowie.
Wygospodarowanie każdego dnia chwili na jakąś aktywność, chociażby spacer i jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu 🙂
Zdrowe, pyszne posiłki, które sama przygotowuję i przez to wiem, co jem!
Widok z góry – zawsze piękniejszy!
Brzmię jak perfekcjonistka?
Perfekcjonistką na pewno nie jestem, bo jest coś jeszcze. Bardzo ważna jest też świadomość, że jak nie zrobię czegoś z mojej własnej listy (oczywiście nie mówię tu o pracy!), to świat się nie zawali. Ułożona ale spontaniczna 🙂
P.S. Oczywiście należy też podkreślić wspracie ze strony W.
Do następnego!