Tak! Udało się! Kolejny biegowy cel zaliczony 🙂 Dziś emocje już trochę opadły (w przeciwieństwie do zakwasów w nogach), więc czas na krótką relację z sobotniej I edycji Przehyba Trail.
Decyzja o starcie była zupełnie spontaniczna i nieprzemyślana 🙂 Pewnego dnia, przeglądając Internet natknęłam się na interesujący bieg. Kilka dni później wspomniałam o nim koledze i stwierdziliśmy, że spróbujemy. Tylko, że Mateusz, w przeciwieństwie do mnie, biegał już takie dystanse po górach 🙂
Minęło kilka miesięcy w oczekiwaniu na bieg. Po drodze udało się przebiec Półmaraton Mustanga, na którym nogi i stopy bolały niemiłosiernie – jak będzie po 30km? Dziś mogę powiedzieć, że podobnie 🙂
Przed Startem
Tym razem w ostatnim tygodniu postanowiłam też lepiej przygotować organizm na bieg. Od poniedziałku zbilansowana dieta, a w czwartek i piątek zwiększyłam ilość węglowodanów (kasza jaglana z bananem i daktylami – polecam!). W dzień startu też na spokojnie zjadłam całkiem spore śniadanie, a do tego bezpośrednio przed startem 2 batony z pakietu (z tego co pamiętam firma Willow – całkiem smaczne i w końcu odpowiadający mi skład :).
Start i meta biegu zlokalizowane były przy leśniczówce w Gaboniu. Pogoda nie zachwycała. Było zimno i pochmurno. Jednak narzekania na pogodę były zupełnie bezpodstawne, bo okazała się ona być bardzo pomocna w czasie biegu.
TRASA PRZEHYBA TRAIL
Trasa biegu prowadziła zupełnie nieznanymi mi leśnymi ścieżkami (jedynie kilkaset metrów prowadziło asfaltem). Teren był bardzo urozmaicony. Po całym tygodniu opadów deszczu było sporo błota, do tego kamienie gałęzie i kilka potoczków do przeskoczenia, czyli bardzo trailowo i na pewno bardzo ciekawie 🙂
ODCZUCIA, SIŁY I EMOCJE
Na starcie byłam standardowo bardzo zestresowana. Miałam w głowie plan, żeby biec spokojnym tempem. Wiedziałam, że dla mojego organizmu będzie to nowy poziom wysiłku. Odcinki proste, delikatne podbiegi i większość zbiegów biegłam. Na stromych podbiegach przechodziłam do szybkiego marszu. Z taką taktyką udało mi się przyspieszyć na ostatnich 2km także chyba było ok 🙂 Niestety na mecie zabrakło sił na rozciąganie, czego skutki w nogach czuję do dziś… Pierwsze 10km było pewnego rodzaju rozgrzewką i przyzwyczajeniem się do trasy i takiego rodzaju wysiłku. Między 10 a 20km nogi zaczęły już miejscowo dawać o sobie znać, jednak pojawiły się też endorfiny także biegłam z uśmiechem na ustach 🙂 Na ostatnich 10km bolały już całe nogi 🙂 – jednak endorfinki wzięły górę i na metę wbiegłam baardzo szczęśliwa! Tak – jestem z siebie dumna!
ORGANIZACJA BIEGU
Moim zdaniem był to jeden z najlepiej zorganizowanych biegów, w jakich miałam okazję uczestniczyć. Trasa mimo tego, że dosyć skomplikowana, była bardzo dobrze oznaczona. Bardzo dobrze wyposażone punkty odżywcze – najchętniej zostałabym na nich dłużej i podjadła więcej 🙂 I słodkości na mecie – pycha! Do tego ciekawe medale i pakiety startowe 🙂
Podsumowując:
- trasa – bardzo na plus, ciekawa i różnorodna a przy tym dobrze oznakowana
- atmosfera i organizacja – mimo tego, że była to pierwsze edycja biegu Przehyba Trail, wszystko było zorganizowane na naprawdę wysokim poziomie
- czy wrócę? Jak tylko nogi pozwolą to oczywiście! W. też żałuje, że nie zdecydował się tym razem 🙂
Poza tym, żeby dzień nie był zbyt lekki i nogi zbyt wypoczęte – po raz kolejny po biegu bawiliśmy się na weselu znajomych 🙂 Pozdrawiamy nowożeńców!
Do następnego!
M.