Święta już tuż tuż 🙂 Rok temu były sFIT pierniczki, to w tym rok niech będzie piernik. Ale nie będzie to piernik byle jaki, bo całkiem pożywny i zdrowy piernik z czerwonej fasoli. Jak i dlaczego powstał? Od początku tygodnia przyglądałam się w pracy porzuconym i samotnym bananom, które z dnia na dzień nabierały coraz więcej brązu. A przecież kobiety lubią brąz, zatem tak dojrzałe banany nie mogły się zmarnować! I tak oto powstał mój piernik 🙂
Składniki
- czerwona fasola – 1 puszka
- banany – 2 (jak najbardziej dojrzałe, jeżeli nie mamy bananów to możemy dać 200g daktyli zamiast 100g)
- daktyle – 100g
- kakao – 3 kopiaste łyżki
- przyprawa do piernika – 1 łyżeczka
- cynamon – 1 łyżeczka
- gałka muszkatołowa – 0,5 łyżeczki
- jajka – 4
- proszek do pieczenia – 1 łyżeczka
- soda – 1 łyżeczka
- migdały – garść (opcjonalnie)
- powidło śliwkowe – 3 łyżki
Do dzieła!
Daktyle zalać gorącą wodą, którą następnie odlać. Fasolę opłukać z zalewy i odcedzić na sitku. Do miski blendera wrzucić wszystkie składniki, czyli: fasolę, daktyle, banany, jajka, kakao, przyprawy, sodę i proszek do pieczenia oraz migdały. Wszystko zblendować i tyle 🙂 Piec w temperaturze 180 stopni (ja używam termoobiegu). około 40-45 minut (do suchego patyczka). Póki co wykorzystywałam okrągłą formę, ale planuję jak najszybciej kupić keksówkę i spróbować też w niej.
Po przestygnięciu przekroić ciasto w połowie i przełożyć powidłem. Dla smakoszy czekolady można dodatkowo polać wierzch roztopioną gorzką czekoladą.
Piernik jest pyszny i nabiera smaku i charakteru z każdą godziną – najlepiej smakuje po 1-2 dniach, ale ciężko, żeby wytrzymał tak długo 🙂 I uwierzcie mi, że smakuje nawet osobom, które, łagodnie mówiąc, nie przepadają za fasolą (bo fasoli kompletnie w nim nie czuć!). Smacznego!