Witajcie,

Piszę ten wpis z delikatnym opóźnieniem, ponieważ dopadła mnie kontuzja, a co się z tym wiąże… brak motywacji do czegokolwiek 🙁 Ale to teraz, za to w sobotę było wspaniale!

Wyjeżdżamy razem ze wschodzącym słońcem… Pierwszy raz pogoda zapowiada się świetnie. Błękitne niebo nad nami, a w głowach nadzieja, że w końcu zobaczymy Tatry z Przehyby (póki co zawsze na górze czekała na nas mgła…). Warunki najbardziej zimowe jak do tej pory na tej trasie. Od samego początku drogę pokrywa spora warstwa śniegu. Przez to mój czas jest 2 minuty słabszy niż ostatnim razem, mimo, że do ostatnich metrów byłam przekonana, że będzie lepszy.

A na górze czeka na nas to…

My
My
W.
W.
M.
M.
Jest cudownie
Jest cudownie

Z pocztówką się poddałam. Zjedliśmy tylko największego możliwego batona, wypiliśmy herbatkę i pobiegliśmy w dół łapiąc po drodze te wszystkie przepiękne widoki!

Do następnej!

Przebiegliśmy: 15km

Zbliżyliśmy się: 827m do Słońca

M.

 

1 Comment

Napisz komentarz