Witajcie,
Wracamy do biegania po weekendowym wyjeździe do Szklarskiej 🙂
Wczoraj udało nam się zrobić porządny trening siłowy (przede wszystkim nogi, ale cytując W. „mam zakwasy literalnie wszędzie”, także o innych partiach mięśniowych też nie zapomnieliśmy). Po treningu, po nocy upiekłam jeszcze kolejną modyfikację ciasteczek jaglano-owsianych, przepis za chwilę się pojawi na blogu 🙂
Wróćmy jednak do dnia dzisiejszego 🙂
Wracamy do domu po pracy. Na zewnątrz jest pięknie biało, spadł świeżutki śnieg. Jednak najważniejszym punktem dzisiejszego treningu jest W. i jego nowy, pierwszy zegarek do biegania 🙂
Ze względu na to, że przez śnieg jest dosyć ślisko, decydujemy się na trening w swobodnym tempie. Jest tak pięknie, że szkoda jest wracać do domu i ostatecznie wychodzi 10km. Biegniemy przez Zakrzówek, bulwarami do Wawelu i z powrotem do domu. Niestety nie pomyśleliśmy o tym, żeby wziąć aparat – stąd brak śnieżnych zdjęć 🙂
Do następnego!
Przebiegliśmy: 10,4km
Zbliżyliśmy się: 237m do Słońca
M.