Udało się zrealizować kolejne marzenie – wypad zimą w Karkonosze!
Jest piątek, około godziny 15…
…a my już na autostradzie, kierunek: Szklarska Poręba! Długo zastanawialiśmy się, czy taki krótki wyjazd ma sens – w sobotę okazało się, że ma i to wielki 🙂
Po kilku godzinach w aucie udaje nam się dotrzeć na miejsce. Dziś tylko szybka kolacja i wstępne zaplanowanie kolejnego dnia.
Sobota, budzik dzwoni o 6.45
Za oknem ciemno, ale wstajemy. Pakujemy do plecaka najpotrzebniejsze rzeczy i tyle słodyczy, ile się zmieści. Śniadanko na szczęście w hotelu, swoją drogą pyszne!
Wychodzimy – na zewnątrz jest grubo poniżej 0, ale się nie poddajemy. Planujemy spróbować wybiec na Szrenicę, oczywiście jeżeli warunki pogodowe na to pozwolą. Na dole nie ma śniegu, ale jak tylko docieramy na szlak, śnieg się pojawia i to w sporych ilościach.
Jest pięknie! Po 3,5-kilometrowej walce ze stromym podbiegiem (czerwony szlak) udaje nam się dobiec do Schroniska na Hali Szrenickiej. Jest poteżna mgła, ale jesteśmy mega szczęśliwi, bo pierwsze marzenie spełnione! W schronisku wypijamy herbatkę, zjadamy tradycyjnie szarlotkę (zdjęcie poniżej) i tabliczkę czekolady.
Podejmujemy decyzję, że spróbujemy pobiec dalej. Wyjście z ciepłego schroniska okazuję sie być nie lada wyzwaniem. Zaciskamy zęby i lecimy!
Pogoda nas nie rozpieszcza. Za to trasa jest wspaniała – super ubity śnieg, biorąc pod uwage to, gdzie jesteśmy biegnie sie naprawdę świetnie. Dobiegamy do trzech świnek i jest dokładnie tak jak na zdjęciach poniżej.
Biegniemy dalej
Co pewien czas gdzieś we mgle widać przebłyski słońca. Nagle dzieje się coś, za co kocham góry 🙂 Mgła opada dosłownie w minucie. Nie możemy się nacieszyć tym, jak jest pięknie! W tej euforii zupełnie nie wiemy jak i kiedy, ale dobiegamy do Śnieżnych Kotłów i gdyby nie fakt, że tu kończy się super ubity śnieg pewnie pobieglibyśmy dalej.
Ja i moje endorfiny chcemy biec dalej, ale W. ma rację – bieg w nieubitym śniegu, nie wiedząc, co czeka nas dalej, nie jest najmądrzejszym pomysłem. Po nacieszeniu się widokami i zrobieniu kilku zdjęć udajemy się z powrotem w kierunku Szrenicy – tym razem decydujemy się jednak wbiec na jej szczyt. Im bliżej Szrenicy, tym pogoda coraz gorsza.
Pogoda na Szrenicy jest jak najbardziej pasująca do jej nazwy, co najlepiej widać po tym, jak wyglądają moje włosy na zdjęciu – jest mega zimno i mega wieje!
Dobiegamy z powrotem do Schroniska na Hali Szrenickiej. Ponownie wchodzimy na chwilę, aby się zagrzać i zjeść coś słodkiego. Jak tylko przestajemy biec uświadamiamy sobie, jak jesteśmy wykończeni.
Nie wiem jakim cudem, ale udaje nam się dotrzec do hotelu. Jesteśmy wykończeni, ale szczęśliwi jak nigdy. Dlaczego? Dlatego, że Szklarska Poręba i Karkonosze i Szrenica i Śnieżne Kotły i ZIMĄ I BIEGIEM I RAZEM!
Do następnej!
Przebiegliśmy: 16,6km
Zbliżyliśmy się: 935m do Słońca
M.
3 komentarze
Brawo Wy!!! zazdroszczę widoków <3
Dziękujemy 🙂
Z pewnością pięknie jest zimą w Karkonoszach. Może kiedyś się wybierzemy 🙄