10…9…8…7… Taaaak! Dobiega końca 2018 rok, a jednocześnie świętujemy pierwsze urodziny istnienia naszego bloga! Chyba nie ma lepszego czasu na krótkie podsumowanie ostanich 12 miesięcy 🙂
Koniec roku sprzyja przemyśleniom – mnie również dopadło! Sporo zastanawiałam się nad tym, czy aby na pewno to jest to. W sumie bez wahania stwierdziłam, że tak. A rok 2018 był zdecydowanie dla mnie najintensywniejszym, ale i najlepszym czasem.
Nasze cele i postanowienia
Oczywiście na początku stworzyliśmy wielką listę postanowień noworocznych. Wśród nich znalazła się liczba kilometrów do przebiegnięcia, miejsc do odwiedzenia, treningów do wykonania… Czy udało nam sie wszystko zrealizować? Mimo zaciętej walki ze swoimi słabościami – NIE. Mimo to, jestem dumna.
- Garmin mówi, że przebiegłam 1175km (miało być 1000km – ZALICZONE!).
- Krynicki Bieg 7 Dolin – zaliczony i to ze łzami szczęścia na mecie
- Maratonu brak, ale nie będę rozpaczać z tego powodu
- Czerwony szlak w Karkonoszach od Szrenicy do Śnieżki – przebiegnięty!!! Z tego jestem baaaardzo dumna
- Waga… hmmm przemilczmy tą kwestię 🙂
- Na naszym weselu, zgodnie z postanowieniem, bawiłam się rewelacyjnie 🙂
- Mięśnie brzucha… może też przemilczę 🙂
- Odwiedzone kraje – miały być 3, były 2 – tu można było powalczyć.
- 100 treningów siłowych – było 72
- 20 treningów na basenie – było 28 🙂
Postanowienia postanowieniami – one miały bardziej wskazać nam kierunek i kierunek ten wskazały. Wraz z założeniem bloga zaczęliśmy naszą przygodę z górami i z tego jestem najbardziej dumna. Część szlaków przebyliśmy pieszo, część przebiegliśmy, a wraz z kolejnymi kilometrami staliśmy się bogatsi o nowe doświadczenia, przepiękne widoki, niezapomniane przygody. Ja pokonałam wiele swoich słabości i lęków.
A jeżeli miałabym wybrać moje własne top 5 to na liście znalazłyby się:
1. Nasz pierwszy górski półmaraton, czyli Półmaraton Mustanga
2. Festiwal Biegowy w Krynicy, a na nim moje 34km, 22km w wykonaniu W. i na dokładkę moi rodzice na swoich Życiowych Dziesiątkach 🙂
3. Nasze 3 podejścia do przebiegnięcia czerwonego szlaku w Karkonoszach (pierwsze w przepięknej górskiej zimie, drugie – wiosenne i zwycięskie – lipcowe) i wykończone nogi po zwycięskiej próbie.
4. Jesienny Noraftrail, a na nim 3xMogielica – mój zdecydowanie najcięższy bieg, zarówno jeżeli chodzi o trasę, jak i pogodę. I może nie jestem normalna, ale właśnie dlatego chcę w nim znowu wystartować 🙂
5. Nasza podróż poślubna i biegowe zwiedzanie przepięknego Porto 🙂
Tak, jestem dumna.
Tak, czuję się spełniona.
Tak, chcę brnąć w to daaaaalej!
Do siego roku :D!
Wbiegacie w niego razem z nami?